Uzdrawiam duszę lecz bez prawdy jest to niemożliwe. Jestem dwie sesje przed zakończeniem głębokiej terapii psychoanalitycznej. Moja świadomość rodziła się i upadała, gdyż ciągle rozmijała się z prawdą. Dlaczego tak się zadziewało? Bo ja nie znałam innego życia niż to, w którym wzrastałam. Jak każdy człowiek, któremu obce są zdobycze najnowszej psychologii i psychoanalizy.
Permanentna rywalizacja między kobietami była na porządku dziennym. Mężczyźni, od których kobiety były uzależnione mieli różne nałogi, wychowałam się w chmurze dymu papierosowego i oparach alkoholu.
Najgorsze było to, iż nikt nie widział w tym patologii. Ja i dzieci znajomych moich rodziców miały znacznie więcej niż większość ludzi w PRL-u. Zgłoszenie jakiegokolwiek zażalenia groziło konsekwencjami napiętnowania społecznego i karą.
O karach jakie widziałam, a także doświadczyłam napiszę jasno i bez możliwości zakwestionowania tych faktów. Pieprzenie, że nic się nie stało to hipokryzja. Żeby odważyć się o tym pisać wydałam tyle co niektórzy na studia doktoranckie, więc mam wywalone na to co będzie, jak świat się dowie. Ja mam dosyć tłamszenia tych glutów w sobie, wszak uzdrawiam duszę swoją, a nie kompleksy mądrali zatykających mi usta.
„Najszczęśliwsza dziewczyna na świecie”
Film jaki obejrzałam na Netflix’sie wczoraj, o tytule powyżej, wg. scenariusza Jessica Knoll i reżyserii Mike Barker, dopełnił swoją kroplą moją sesję terapeutyczną. Prawie dwa lata spotkań i wykonywania ćwiczeń by zmienić moje ścieżki neuronowe przyniosły mi spokój, ale także głęboką wiedzę. Poszerzyły się perspektywy mojego patrzenia na ludzi i widzę w nich cud do odkrycia, a nie problem do rozwiązania. Wczorajsza sesja dotykała tematu zazdrości i tego, że „nic się nie stało”. Problem bohaterki filmu jest cięższego kalibru, ale mechanizm ukrywania prawdy i noszenie poczucia krzywdy jest porównywalny.
Kilka dni temu, na moim prywatnym wall’u na Facebook’u pokazałam mój dyplom bioenergoterapeuty terapeuty, który zrobiłam 33 lat temu i wstydziłam się go pokazywać publicznie z dwu powodów „syndromu oszusta” i opluwających „latających małp„.
Był też trzeci najważniejszy powód. Przekonanie: „inni są lepsi od ciebie”. Zawsze, gdy zbliżyłam się do kogoś ustawiałam go wyżej od siebie, a to nie uzdrawia duszy.
Dziś uzdrawiam duszę poprzez powrót do prawdy o sobie i szacunek dla każdego aspektu mojej osobowości i doświadczenia.
Jeśli moja osoba czymkolwiek się wyróżniała pozytywnie i mogła „zagrozić” wielkości mojego współtowarzysza, robiłam wszystko by się zdegradować i ustawić niżej. Typowy syndrom ofiary. Dlaczego? Dlatego, że nigdy w dzieciństwie nikt nie uznał mojej krzywdy za krzywdę. Nikt nie uznał, że:
Jestem wystarczająca, taka jaka jestem.
Towarzyszył mi refren: „Nic się nie stało… – życie toczy się dalej.”
Robiłam wszystko by nie korzystać z moich umiejętności opisanych na świadectwie wystawionym przez czołowych Polskich Bioterapeutów. A… także z dziesiątek nauczyłam się nie korzystać z innych cech, które mogły mnie wybić z uzależnienia od posiadania mężczyzny u boku. Prowadziłam siebie w przepaść do wiecznego braku finansów na realizację mojej drogi życiowej.
To już historia, bo neuroplastyczność umysłu pozwala nam zmienić nawet podświadomość, ale wymaga to codziennego treningu.
Ostatnie 33 lata żyłam, co widzicie bez praktyki bioterapeutycznej. Wg. „latających małp” nie oszukiwałam ludzi, bo branie pieniędzy za „przykładanie rąk”, to „oszustwo”, a uzdrowienia to przypadek. Za pomaganie przypadkowi nic się nie należy, bo to oszustwo.
Mogę, jak widać żyć, „nie oszukując” ludzi. Mogę… i żyję… tylko czy ja siebie nie oszukuję? Po miesiącach psychoterapii, mnie oświeciło. Ku-wa Mać, dlaczego nie mogę żyć tak, jak chciałam, gdy miałam 21 lat? Moje „latające małpy” wymarły, te co zostały odeszły w zapomnienie, a ja nadal się wstydzę siebie.
Wypisałam ponad 1000 listów z czterema krokami radykalnego wybaczania. Idę na kurs trenerski w Instytucie Tippinga w listopadzie 2022
Połączę ten dyplom z nabytą tam wiedzą i zaczynam żyć, tak jak chciałam.
Uzdrowienie duszy to proces dla mnie bardzo długi
Myślę, że w wieku 21 lat zabrakło mi wiary w siebie. Dziś wiem, że czy z mężczyzną, czy bez, zapłaciłam za moją edukację transformującą ścieżki neuronowe. Spędzę tą zimę bez mężczyzny u boku, bo okazało się, że mój partner wstydził się mnie i poszedł szukać innych oczu, w których będzie odbijało się jego piękno. W moich oczach z neonem „ŻYJEMY W PRAWDZIE”, jego postać odbijała się nieco karykaturalnie, a on był idealny i nie tolerował skazy na swoim wizerunku W POSTACI MNIE.
Chcę od roku 2022 mojego życia dla mnie, gdyż od 2016 uczę się opisywać je własnym piórem. Teraz uczę się żyć dla siebie.
Dlaczego będę na blogu ten osobisty wątek uzdrawiania duszy?
Jestem pewna, że takich dorosłych dziewczynek jak ja jest miliony. Mamy w sobie moc możemy się transformować i przestać myśleć o sobie, jak o gównie, szmacie, zdzirze i małej bezbronnej dziewczynce.
Każda z nas ma własną historię. Są narzędzia by każda z osobna zobaczyła własną prawdę i dostrzegła piękno w sobie. Nie można być katem dla siebie. Trzeba rozmawiać o sprawach trudnych, a udawanie, że „nic się nie stało” to nóż w serce duszy.
I z tym was zostawiam… do następnego razu.
Buziaki Kinga
blog pasjobiznes bluzy z konopii bocian nad bugiem Bodyych Bodyych oprawki bursztyn domek letniskowy do wynajęcia dzianiny z konopii Fartuch Pani Domu galeria sztuki gryczane hemoroidy hemoroidy wstydliwy problem hemp Kinga Dumna Studio kojący pocałunek ludowe sposoby na ból marka własna motywacja naturalna poduszka naturalne poduszki objęcie morfeusza obraz olejny do salonu obrazy olejne oprawki okularowe pasjobiznes pasjobiznes+50 poduszka do spania poduszka z gryki poduszki gryczane poduszki naturalne poduszki z gryki podświadomość powitanie rozkoszy profilaktyka zdrowotna radykalne wybaczanie refreny życia rozwój i świadomość Stare Mierzwice styl życia trener radykalnego wybaczania wakacje nad bugiem zafu do medytacji zdrowy sen świadomość serca