Jestem specjalistką tworzenia niemożliwości… Hahaha!!! Brzmi nie prawdopobnie, a jednak jest faktem. Opisałam to w dzisiejszym poście na Facebook’u, zainspirowana przypomnieniem z przed roku innego postu i live’u. Wiecie jak opera została wyczarowana z przychodni?
Kinga Dumna Studio
Ponad rok temu weszłam w taką ścieżkę życia, gdzie byłam przekonana całym sercem i umysłem, iż to najsłuszniejszy kierunek, jaki może być dla mojego rozwoju i wzrostu. Równolegle do tego serwisu miała powstać wirtualna przychodnia lekarska połączona całym systemem kreacji wizerunku mojej firmy.
Zaangażowałam sztab ludzi, wyobraźnię i przystąpiłam do realizacji planu.
Niestety, znów okazało się, że to były moje pobożne życzenia…
Jak zwykle prowadziłam, rozmowy, ustalałam szczegóły i mimo mojego entuzjazmu, zaangażowania nic nie wyszło z tej kooperacji.
Pozostałam z serwisem będącym wirtualną przychodnią lekarską bez lekarzy i pacjentów.
Normalny człowiek po takim zaangażowaniu, czasu pracy i środków, powinien odpuścić. Myślałam nawet, że czas zacząć sadzić ziemniaki na polu, jakie poniekąd posiadam, i przestać wierzyć w te bzdury o laptopowych milionerach.
Na przestrzeni roku, składałam propozycję współpracy wielu osobom… i zawsze to była kula w płot. Logicznie nie było zastrzeżeń. Osoby początkowo angażowały się i po kilku tygodniach lub miesiącach sprawa „grzęzła”. A… ja zostawałam z niczym i poczuciem winy, niesmaku wobec własnej osoby.
Dostawałam sygnał, baaa… nawet komunikaty werbalne, typu:
– „Jesteś głupia, wariatka.”
– „Jesteś nie profesjonalna.”
– „To się nie uda.”
– „Chcesz się na mnie lansować.”
Mogę wyliczać długo… Mieliście tak kiedyś?
*
Oczywiście szukałam rad u specjalistów, bo to było baaardzo niepokojące, nawet dla mnie. Skończyło się na pomocy poprzez „Dekodykę” ( Michał Jankowiak) o tym też pisałam. W dwu poprzednich artykułach.
Wiecie co? Zaczynają dziać się cuda.
Nie musiałam nikogo przekonywać zachęcać, a sama Aleksandra Laird powiedziała o moim profesjonalizmie i przygotowaniu, kiedy pracowałyśmy nad webinar’em ze strony Angielski „Tu i Teraz” . Jej obsługa techniczna Maciej Kapuściński był zaskoczony moimi umiejętnościami.
Jeden z najmłodszych profesorów w tym kraju wyraził zgodę na współpracę ze mną. (nazwisko wstawię kiedy mi na to pozwoli oficjalnie)
Niebawem będziemy razem występować na live’ach i to nie żart.
Dostaniecie taki „kontent” – jakiego nikt się nie spodziewał. Nawet ja sama.
Nie ugięłam się. Nie poddałam się sugestiom, co do mojego wyglądu, braku profesjonalizmu, czy braku treści w wypowiedziach. Krytyka hejterów, „dobre rady” życzliwych nie załamały mnie, a postawa niedoszłych współpracowników nie wybiła z rytmu działania. To były wskazówki do doskonalenia się.
Wszystkim tym, którzy zostawiali mnie na mojej drodze ku marzeniom dziękuję, nie stanowicie już zbędnego balastu dla mojego wznoszenia się. Nie tracę na Was czasu.
Dziękuję, że już Was nie ma w moim życiu.
Dziękuję, że się pojawiliście daliście mi inspirację do szukania, głębiej w sobie i głębiej, a nawet w zakamarkach podświadomości.
A… co najważniejsze, jestem tak dumna z siebie i szczęśliwa, jak nigdy dotąd.
Dziękuję tym nowym ludziom, którzy popychają mnie do działania, współtworzą ze mną podobną wibrację energii, która pcha nas do tworzenia nowych jeszcze ciekawszych projektów zmieniających komfort życia innych ludzi.
Dziękuję Bogu za tych, których ześle na moją ścieżkę życia, bym stawała się coraz wrażliwszym, twórczym i mądrym człowiekiem.
Opera „wpadła” w moje życie wiele lat temu, była w nim i dojrzewała. Już od momentu założenia tego bloga. Moje amatorskie video-clip’y, będące tego świadectwem, są na YouTube – w barwach mojej dawnej Agencji Artystyczno-Reklamowej Media Design. Oto jeden z nich:
I… tak… Wam piszę w sekrecie;
Wszystkie doświadczenia są potrzebne w drodze do celu i te pozornie „złe” i te „dobre” – chodzi o to, by w każdej z sytuacji zachować pokorę i umieć przyznać się do własnych błędów. Ściągnąć cugle. Zawrócić konia i podejść jeszcze raz do pokonania przeszkody. Tyle razy ćwiczyć, aż przyjdzie dzień, że nie będziemy czuć pokonywania przeszkody. Idąc dalej, dojdziemy do następnej i nie będzie już tego strachu co przy tej pierwszej przeszkodzie. Na przestrzeni czasu nauczymy się pokonywać przeszkody nie czując lęku, lecz wolność i wdzięczność za istnienie tych przeszkód.
Ta strona wykorzystuje pliki cookies (tzw. ciasteczka, czyli małe pliki tekstowe zapisywane na Twoim komputerze) do celów statystycznych, reklamowych oraz do zapewnienia poprawnego działania niektórych funkcji strony. Korzystanie ze strony oznacza akceptację do wykorzystywania plików cookies.OkWięcej informacji